Na "Kumpli" z kumplami

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dokąd i za czym tak biegniesz, czego i gdzie w życiu szukasz i dlaczego jest to dla Ciebie tak ważne? To pytanie zadałeś sobie pewnie nie jeden raz, a o odpowiedź nie jest łatwo. W pewnym stopniu wskazówką, ale nie odpowiedzią (odpowiedzieć i tak musisz sobie sam) może być norweski film "Kumple" (tytuł oryginalny "Buddy") w reżyserii Mortena Tylduma.

"Kumple" to pełna ciepła i humoru, a momentami wzruszająca opowieść o przechodzeniu z beztroskiej wczesnej młodości w dorosłość, a także o kryjącym się w większości z nas marzeniu o sławie i pragnieniu popularności. Bohaterami tej historii jest trzech młodych Norwegów mających problemy z wejściem w tak zwane "dorosłe życie". Kristoffer to beztroski 24-latek, zarabiający na życie wyklejaniem billboardów i dzielący mieszkanie w Oslo z dwoma kumplami: pozornym lekkoduchem Geirem i ekscentrycznym Stigiem Inge. Kristoffera poznajemy, gdy zastanawia się, czy przyjęcie zapasowych kluczy do mieszkania dziewczyny nie jest zbyt poważną decyzją w ich związku. W efekcie Elisabeth porzuca go dla swojego szefa. Geir z kolei angażuje się tylko w niezobowiązujące związki, podkreślając swoją niezależność. Za tą fasadą skrywa jednak bolesne i smutne tajemnice. A jak zachowa się, gdy okaże się, że jest ojcem kilkuletniego syna? Natomiast nieśmiały Stig Inge w duchu marzy o wielkiej miłości, ale świat przeraża go do tego stopnia, że od dwóch lat nie opuszcza swojego osiedla.

Ich sytuacja zmienia się radykalnie, kiedy wideo-pamiętnik Kristoffera trafia w ręce producenta popularnego telewizyjnego talk-showu. Po upływie kilku tygodni Kristoffer staje się gwiazdą telewizji, a jego życie - własnością publiczną. Widzowie uwielbiają jego i jego zwariowanych przyjaciół. Ale popularność ma też swoją cenę: kumple Kristoffera nie mogą mu darować, że tysiące ludzi poznały ich sekrety. Odzyskanie ich zaufania nie będzie łatwe.

Przyglądając się życiu tych ludzi, zresztą sami to powtarzają niejednokrotnie, dowiadujemy się, że w życiu należy pokonywać własne ograniczenia, wyjść ze swojej skorupy, jak w hokeju - bo "dopóki nie wyjdziesz z bramki i nie zaatakujesz, nie wygrasz". Poza tym, to, co nam potrzebne, mamy w zasięgu naszych rąk, a cały problem polega na tym, że nie potrafimy nauczyć się cieszyć z tego, co posiadamy, co udało się nam już osiągnąć. I że chyba przede wszystkim w naszym życiu liczą się ludzie, których kochamy, którzy są naszymi przyjaciółmi.

I jeszcze jeden istotny fakt: nie jest to jeden z setek komercyjnych filmów amerykańskich, które zalewają nasz rynek filmowy. I choćby dla zobaczenia innego kina, warto pójść obejrzeć "Kumpli".... z kumplami.

Twitter