Pierwsze DVD Triquetry i nie tylko...

Pierwsze DVD

Takich jak my nie wydaje nikt! - pod tym hasłem mogłoby podpisać się większość zespołów tworzących na tzw. scenie niezależnej, a już na pewno wszystkie, które śpiewają o czymś więcej niż o przysłowiowym "tyłku Maryny". Do takich twórców należy niewątpliwie zespół TRIQUETRA. Nakładem wielu środków - przede wszystkim tych z własnej kieszeni - udało się im całkiem niedawno wypuścić swój pierwszy album. Po wydaniu płyty zespół wyruszył nawet w trasę koncertową "Marny Trud Tour 2006", która wcale nie okazała się taka marna.

Te małe sukcesy Podola i jego kompanów nie zmieniają faktu, że zespół pozostaje cały czas w undergroundzie i jeśli chce, aby więcej ludzi znało jego twórczość, musi dbać o to we własnym zakresie. Ciekawym pomysłem na tym polu jest wydanie DVD z koncertu w Olsztynie. Triquetra zagrała tam w klubie Andregrand w marcu 2006 roku. To jak było i co grali, można zobaczyć, a przede wszystkim usłyszeć na tym materiale. Dlaczego przede wszystkim usłyszeć? - ano dlatego, że jakość dźwiękowa tego DVD - jak na domowe warunki - jest bardzo przyzwoita. Troszkę gorzej z obrazem. A to za sprawą dwóch rzeczy - przede wszystkim członkowie zespołu byli chyba nieco spięci faktem rejestracji tego wydarzenia za pomocą kamer, bo ich ekspresja sceniczna nie zachwyca zbyt wielką dynamiką. Po drugie - co łączy się z pierwszym - zdjęcia robione z dwóch kamer nie zaskakują ilością ciekawych ujęć, które potem można by umiejętnie zmontować i stworzyć z nagranego materiału ciekawe widowisko. I choć słowa tej krytyki są mocne, to wcale nie oznacza, że twórcom i pomysłodawcom tego wydawnictwa nie należy się szacunek. Jest to po prostu dobrze sfilmowany koncert zespołu Triquetra, który stanowi ciekawą atrakcję, szczególnie dla tych, którzy nie mieli okazji widzieć chłopaków na żywo - nie mówiąc już o kolekcjonerach i zapalonych słuchaczach zespołu, bo dla nich to "lektura obowiązkowa". Jedno jest pewne, takie wydawnictwa ożywiają tę lekko ospałą scenę i pokazują, że czasami małymi krokami można dojść do wielkich rzeczy. Przecież gdyby nie było takich demówek jak "Draka" czy "Telegram", nie byłoby płyty "T". Czekamy więc na kolejny ruch zespołu, jak i na innych odważnych, którzy spróbują nagrać jakieś DVD ze swoim udziałem.

…i nie tylko…

Triquetra "supportowała" ostatnią trasę Tymoteusza. Spotkałem ich na koncercie w Lublinie, gdzie zespół zaprezentował się ze swojej najlepszej strony. Krótki, bardzo dynamiczny, sprawny set prezentujący materiał z płyty "T" oraz sceniczne obycie muzyków, którzy tym razem - w przeciwieństwie do koncertu zarejestrowanego na DVD - zachowywali się jak lwy estrady - skłoniły mnie do rytmicznego podrygiwania pod sceną, a następnie do małej rozmowy z Kubą Podolem Podolskim - frontmanem zespołu, mężem jednej żony i ojcem w jednej osobie.

Kawa: Kuba, jak tam samopoczucie po chyba 8 dniu trasy?

Podol: Dobrze!

Czyli - używając podstawowego zestawu młodego Polaka do opisania czegoś ciekawego i jednocześnie ekscytującego - super, ekstra, fajnie?

- Dokładnie.

Od znajomych z różnych stron Polski słyszałem, że trasa koncertowa 2TM2,3 - mimo dość szerokiej kampanii promocyjnej - odwiedzana jest przez stosunkowo małą liczbę ludzi. Czy to prawda?

- W skrócie: Łódź - 120, Biała Podlaska - 120, Białystok - 160, Olsztyn - 88, Gdynia - 260, Lublin - 240. He, he…

Dlaczego te liczby są takie - rzekłbym - nie za wysokie? Bo w Twojej bardzo chłodnej ocenie nie przeskoczyliście ani razu liczby 500 osób na sali?

- Słaby zespół, słaby koncert. He, he…

Twitter