Jest - obok Roberta Kubicy - najbardziej znanym polskim sportowcem na świecie. Zwyciężczyni czterech turniejów, ćwierćfinalistka Australian-Open i Wimbledonu, dziesiąta rakieta świata. Zajęła dziewiąte miejsce w plebiscycie na najlepszego polskiego sportowca. Najmłodsza tenisistka w gronie najlepszej dziesiątki rankingu światowego. Agnieszka Radwańska odpowiada nam o swoim planach i sukcesach.
Przede wszystkim zależy kiedy i na jaki temat. Ważne też jest, w jakiej sytuacji odbywa się rozmowa. Kiedy przegram mecz, jestem zdenerwowana i nie przepadam za wywiadami, ale to część mojego zawodu, wiem, że to konieczne.
Na pewno nie. Zaskoczyłam samą siebie. Nie sądziłam, że przyjdzie to tak szybko. Gdyby ktoś w wieku dwunastu lat powiedział mi, że jako dziewiętnastolatka będę w "10", to uznałabym to za dobry żart.
Pytano mnie o to często w 2005 r., kiedy wygrałam juniorski Wimbledon. Dla mnie to trochę dziwne pytanie, choć o każdym sportowcu, który odnosi duże sukcesy, można powiedzieć, że w jakimś sensie jest gwiazdą. Na pewno wpisałam się już w historię polskiego tenisa i udało mi się coś osiągnąć. Czuję się jednak normalną sportsmenką. Osobiście lubię chwile, zwłaszcza te w Krakowie, kiedy mogę zejść z kortu i pojechać do domu. Kiedy nie czekają na mnie kamery telewizyjne czy dziennikarze oczekujący na wywiad.
Na pewno był to turniej na trawiastych kortach w Eastbourne, imprezie poprzedzającej Wimbledon. To największa impreza z tych, które wygrałam. Poza tym zwyciężyłam tuż po kontuzji ręki, której nabawiłam się w Paryżu.
Długo nie trenowałam, a mimo to odebrałam puchar za zwycięstwo. Ciężki był pojedynek finałowy z Rosjanką Pietrową. Poza kortem cieszy mnie, że zdałam egzamin na prawo jazdy, że był na to czas.
Na pewno lepiej czułam się w Doha. Na igrzyskach przeszkadzała mi pogoda i nie do końca wyleczona kontuzja, która właściwie trapiła mnie do końca sezonu. Było tam duszno, gorąco, źle się czułam w Pekinie. Nie "leżał" mi ten turniej. W Katarze też było gorąco, ale bardziej odpowiadała mi atmosfera tej imprezy, lepsze były korty. Tam czuło się, że to turniej tenisowy. Wszystko robione było dla zawodniczek. Organizacja była perfekcyjna. Każda z nas miała apartament w hotelu, a nawet do dyspozycji samochód z kierowcą. Nie było problemów z rezerwacją kortów na treningi.
W Pekinie wszędzie było pełno ludzi, jak w centrum handlowym, podczas wyprzedaży. To były dwie zupełnie inne imprezy.
Rok 1980 przyniósł wyczyn, który zdaniem wielu przekraczał możliwości człowieka – nasi...
W dniach 14-16 września 2012 roku w Gdańsku i Rumi w czterech dyscyplinach sportowych:...
Move Sport wraz z Jerzym Dudkiem ogłaszają bardzo interesujący konkurs. Być może wśród...
Dzieci i młodzież spod Oławy reprezentowały Polskę na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy...
Benedykt XVI z uznaniem przyjmuje zaangażowanie Kościoła w Euro 2012. Ma również nadzieję...
Mądry człowiek. Franciszek Smuda dobrze powiedział, bądźmy realistami stać nas na wyjście...
O szansach naszej reprezentacji na Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej, modlitwie o...
O zawodzie sportowca, przyjaźni, małżeństwie i… ulubionych modlitwach z Kamilem Stochem...
W szachach tkwi piękno, głębia myśli, która wyraża się w planowaniu ruchów. To człowiek,...
Dodaj nową odpowiedź